Kobieta to: …
Torres: Życie. I miłość.
A kobiecość?
Baron: Natchnienie, delikatność, uzupełnienie…
Lajan: …cecha, której mężczyzna bez kobiety nie jest w stanie poznać.
Torres: Mój tata jest Latynosem, a w świecie latynoskim kobiety się szczególnie wielbi, stawia się je na piedestale, na samej górze. Mój tata dokładnie tak traktował moją mamę, dlatego ja sam na krzywdę kobiet jestem szczególnie czuły.
I stąd wasza obecność tutaj?
Śniady: Faceci przez całe życie są dziećmi, ale przychodzi moment, w którym stają się dziećmi dojrzałymi. Wtedy dostrzegają pewne problemy, które ich otaczają. My jesteśmy już na tym etapie, dlatego po prostu fajnie jest móc wziąć udział w akcji takiej, jak „Kocham. Szanuję” i pokazać fanom – których mamy przecież całkiem sporo – że takie problemy jak przemoc istnieją. I że warto reagować, gdy ktoś jej doświadcza, pomagać, jeśli ktoś naszej pomocy potrzebuje.
Lajan: Chcielibyśmy pomóc wszystkim, całkiem wyeliminować przemoc. A jeśli już musiałaby gdzieś zostać to tylko na ringu.
Baron: Mimo, że mamy rockowy i nieco chropowaty wizerunek, wszyscy mamy w sobie dużo empatii i serca, które nie pozwala nam patrzeć na cierpnie. Nieważne czy to jest cierpienie kobiety żyjącej w chorej relacji z mężczyzną, cierpienie dziecka zaniedbywanego przez rodziców, czy cierpienie psa, którego ktoś przywiązał do drzewa. To wszystko jest cierpienie, a na nie nikt nie zasługuje.
Wrażliwość to jedno. Ale skąd u was taka gotowość do pomagania?
Baron: Z egoistycznego punktu widzenia – pomaganie daje wielką satysfakcje (śmiech). A poza tym w myśl zasady „you get what you give” – wszystko co dasz z siebie innym, w końcu wróci do ciebie. Choć, poważnie mówiąc, moim zdaniem dawanie jest po prostu fajniejsze niż dostawanie.
Śniady: To dla nas oczywiste. Kiedy możemy pomóc, po prostu pomagamy. My naprawdę jesteśmy spoko kolesiami, którzy dbają o kobiety.
Torres: To leży w naszej naturze. Mnie na przykład w ogóle wychowano w taki sposób, że po prostu trzeba pomagać. Zwłaszcza tym, którzy tej pomocy potrzebują – słabszym, czy tym, którzy sami nie mogą się obronić.
Tomson: Doskonale wiemy, że im bardziej ktoś jest znany, im większą ma liczbę fanów, tym skuteczniej jest w stanie pomóc. A artyści z założenia nie działają i nie żyją tylko dla siebie. Artysta zawsze tworzy coś dla innych jednocześnie się przy tym spełniając. Dlatego dawanie i pomaganie dla tak wielu artystów jest rzeczą naturalną.
Sami zetknęliście się kiedyś z przemocą?
Torres: Całe szczęście nie. Choć nie przeczę, że gdzieś w kręgu moich znajomych mogły się takie rzeczy dziać. Tyle, że o nich się przecież głośno nie mówi. A szkoda. Ale to też jeden z powodów, dla których biorę udział w tej akcji – chciałbym dodać odwagi tym, którzy doznają przemocy, żeby szukali pomocy, ratunku dla siebie.
Tomson: Ja sam jestem zbulwersowany tym, co się dzieje dookoła nas. Tym jak mało jest dobrych wzorców. Rodzice nie wychowują dzieci tak jak powinni, nie mają dla nich czasu, myśląc chyba, że dziecko przy YouTubie samo nauczy się życia. Tymczasem problem wzajemnej agresji się rozrasta. Dlatego chętnie zadziałam w tej sprawie licząc, że pomogę chociaż w pewnym, choćby nieznacznym zakresie.
Na udział w tej akcji zdecydowaliście się wspólnie i z tego co wiem nie było ani jednego głosu przeciwko. Musicie być do siebie bardzo podobni.
Torres: Trochę tak (śmiech). Łączy nas ogromny dystans do nas samych. Znamy się już tyle lat, że czasem śmiejemy się, że jesteśmy jak stare dobre małżeństwo. Przerobiliśmy niejeden kryzys, dlatego doskonale wiemy, że przede wszystkim warto ze sobą rozmawiać. To właśnie dzięki temu dziś nie ma między nami żadnych konfliktów, rozwiązujemy je na bieżąco.